czwartek, 31 października 2013

Miniaturka-Chciałabym umrzeć tej nocy cz.1-Renesmee Carlie Cullen

Dzisiaj smutna data dla wszystkich fanów Harry'ego Potter'a 32 rocznica śmierci Jamesa i Lily Potter.Pamiętajmy o nich, bo dzisiaj tak odważnych i dzielnych ludzi już nie ma. [*] Pamiętajcie także, aby postawić znicz tym, których już z nami nie ma...[*] A teraz zapraszam was na pierwszą w mojej "karierze" miniaturkę.Mam nadzieję, że się wam spodoba.Jest unikatowa, a paring także jest niespotykany.Zresztą czytając ją sami się o tym przekonacie.Specjalnie ode mnie prezent dla wszystkich fanów Zmierzchu !!! :-*

"NAJWIĘKSZE MIŁOŚCI,RODZĄ SIĘ Z NIENAWIŚCI"

Jedno słowo "Witaj Renesmee" obróciło moje życie o 360 stopni... Nazywam się Renesmee Carlie Cullen i jestem wampirem, a w zasadzie to pół-wampirem. Moja mama urodziła mnie będąc jeszcze człowiekiem. Jestem córką Edwarda i Belli Cullenów, których historia miłości była trudna i wyboista, a jej zakazanym owocem jestem ja. Człowiek i wampir?? Brzmi komicznie, ale oni są przykładem , że wszystko jest możliwe... Wyglądam na 17 lat, ale naprawdę mam 7. Bella zawsze mówiła, że nie zdążyła nacieszyć się macierzyństwem, bo tak szybko dorosłam. Po tygodniu już mówiłam, a po 3 miesiącach potrafiłam chodzić, czytać, biegać i polować bez żadnego problemu. Tak samo jak pełnej krwi wampiry mam wyostrzone zmysły(słuch, wzrok, węch), zręczność, siłę i prędkość chociaż trochę słabsze niż u pełnej krwi wampira, ale nie produkuję jadu. Posiadam dar dzięki, któremu poprzez dotknięcie czyjejś twarzy potrafię pokazać swoje myśli. Historia, którą chcę wam opowiedzieć rozpoczęła się w zamku Volturi. Pewnie zdziwi was co robiłam w zamku pełnym wampirów , które kiedyś chciały mnie zabić ? Nasza rodzina dostała zaproszenie od Aro na bal z okazji 10000 istnienia Volturich, a Carlisle stwierdził, że niegrzecznie byłoby odmówić. Stosunki między naszymi rodzinami były średnie, ale napewno dużo lepsze niż przed laty. Wybuchła kłótnia, a Edward i Bella martwili się, że to jakiś plan mający na celu zniszczenie mnie, ale w końcu zdecydowaliśmy się udać do Włoch. Pewnie pomyślicie sobie jak źle musiałam się czuć idąc prosto w paszczę lwa, ale tu was zdziwię wcale nie czułam strachu... Nie wiedziałam jeszcze jak wiele mi zabiorą....
                              *********
- Piękna Renesmee. Ile to już czasu minęło ?- Aro Volturi przewiercał mnie krwistymi tęczówkami, a moja mama w tym samym czasie tarczą mentalną odpychała ataki wściekłej Jane, która nie mogła sobie wybaczyć tego, że jej dar nie działa na moją mame. Na wszelki wypadek otoczyła mnie i resztę Cullenów tarczą, bo nigdy nie wiadomo co tej wariatce strzeli do głowy. Nigdy nie lubiłam Jane Volturi, zresztą ze wzajemnością.
-Jane uspokój się. Przecież to nasi goście.
Jane jak na zawołanie przestała używać daru , ale nienawiść ciągle biła z jej drobnej postury.
- Renesmee mogę ?- Aro wyciągnął w moją stronę rękę. Wiedziałam o co mu chodzi więc bez wahania podałam mu dłoń. Jego oczy zaszły mgłą, jakby wpadł w trans.
- Ciekawe, bardzo ciekawe- wymruczał i puścił moją dłoń.
- Witaj Renesmee- chłodny i opanowany ton doszedł do moich uszu. Wiedziałam kto to, dlatego bardzo powoli obróciłam się w stronę głosu. Alec Volturi stał przede mną ze spokojnym wyrazem twarzy i patrzył w moje oczy. Był dużo wyższy ode mnie, miał chłopięce rysy twarzy, perfekcyjnie ułożone włosy, szkarłatne mądre oczy i kształtne idealnie skrojone usta. Wyglądał dokładnie tak jak go zapamiętałam. Był ostatnią osobą, którą chciałam zobaczyć, ponieważ to on był jednym z tych, którzy najbardziej pragnęli mojej śmierci.
- Nie pamiętasz mnie ? - spytał choć dobrze wiedział, że go doskonale pamiętam.
- Pamiętam aż za dobrze- wymruczałam i już miałam odejść gdy usłyszałam jego melodyjny głos.
- Mogę prosić ?- wyciągnął w moją stronę dłoń i z ciekawością obserwował moje zakłopotanie.
Widziałam wściekłość na twarzy Edwarda, niepokój na twarzy Belli, ale twarz Carlisla była opanowana, a nawet przysięgłabym, że widziałam na jego twarzy delikatny uśmiech, który jednak szybko zniknął gdy podszedł do niego Aro razem z żoną-czarnowłosą i piękną Sulpicią. Siostra Aleca, Jane gdy zobaczyła jak prosi mnie do tańca wpadła w furię i wyżyła się na Heidi, która akurat przechodziła obok niej. Na szczęście wzrok Aro szybko sprowadził ją do pionu.
-Ona tak zawsze ?
-Zawsze. Tylko ze mną i Trójcą obchodzi się inaczej. Cała Jane- zaśmiał się.
- I jak ? - ciągle stał z dłonią wyciągniętą w moją stronę. Niepewnie podałam mu rękę. Czułam na sobie palący wzrok wszystkich zgromadzonych. W końcu kto normalny tańczy z jednym ze swoich największych wrogów ??? Tyko Renesmee Carlie Cullen.
Delikatnie położył chłodną, szczupłą dłoń na mojej tali. Byliśmy jedyną tańczącą parą, ale zaraz prawie cały parkiet zapełnił się tańczącymi wampirami. W jego ramionach czułam się bezpiecznie, a wiem, że nie powinnam.
-Ładnie pachniesz- wyszeptał do mojego ucha. Nie wiedziałam jak zareagować. Jego zapach uderzył we mnie ze zdwojoną siłą.
- Renesmee  przepraszam cię za wszystko co kiedyś miało miejsce. Może zakopmy topór i zacznijmy od nowa ?
Skinęłam głową. W końcu co mi szkodzi??? Nie wiedziałam jeszcze, że właśnie zaczyna się najlepszy, a zarazem najgorszy rozdział w moim życiu....
Tańczyliśmy z gracją po całej sali , a moja niebieska sukienka wirowała za mną niczym skrzydła ptaka. Do moich uszu dobiegła, romantyczna, spokojna melodia. O niee...... mimo, że czułam się dobrze w jego ramionach to nie chciałam zmniejszać dystansu między nami. Chociaż jego umieśniony tors i mięśnie zarysowane pod czarną marynarką bardzo mi to utrudniały...
"Renesmee !!!!"
Edward  rozpoczął ze mną telepatyczną rozmowę. Zapomniałam się... Już wiedziałam co się zaraz zacznie. Dar Edwarda był czasami naprawdę bardzo denerwujący.
"Jak mogłeś grzebać w moich myślach !!! " "Obiecałeś mi, że bez mojej zgody nigdy więcej tego nie zrobisz !!! "
" Renesmee ! Jestem twoim ojcem i mam do tego prawo ! "
" To cię nie usprawiedliwia, a ja w końcu jestem już dorosła i mam prawo do prywatności !!! "
- Renesmee wszystko w porządku ? - głos Aleca wyrwał mnie z transu.Stałam nieruchomo przy taktach kończącej się melodii.
-Tak. Muszę już iść, przepraszam- wyswobodziłam się z jego uścisku, ale miałam dziwne wrażenie, że wcale nie chciał mnie puścić...
                         ************
- Renesmee nie spodziewałem się tego po tobie...
- Tato obiecałeś, że już nigdy więcej tego nie zrobisz. Dobrze pamiętasz jak bardzo się zdenerwowałam kiedy podsłuchałeś moje myśli na temat Jacoba. Zero prywatności!!!
- Nessie zrozum martwię się o ciebie...
- Niepotrzebnie. Sama wiem najlepiej co jest dla mnie dobre, a co nie.
- Tu bym się kłócił...

3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ
Była piękna gwiaździsta noc.Jak zawsze od dwóch lat wymykałam się co noc, aby w spokoju porozmyślać i uwolnić się od natłoku dnia. Tylko w nocy czułam się tak naprawdę wolna. Moja rodzina dobrze o tym wiedziała, ale w końcu każdy czasem potrzebuje chwili samotności. Miałam w sobie dużo z człowieka, dlatego trudniej niż wampirom pełnej krwi było mi utrzymać nerwy na wodzy. Stałam w oknie gdy usłyszałam miękki, melodyjny głos.
- Nessie, kochanie uważaj na siebie.
Bella zawsze była nadopiekuńcza. Od zawsze byłam jej oczkiem w głowie. Byłam jej jedynym dzieckiem, a urodzić kolejny raz już nigdy nie będzie jej dane. Dla niej ciągle byłam dzieckiem, które potrzebuje uwagi i pomocy rodzica, ale nie miałam jej tego za złe, rozumiałam ją. Dziwiłam się, że kocha mnie mimo, że tyle przeze mnie wycierpiała. Kiedyś w przypływie złości wykrzyczałam jej prosto w twarz, że kocha mnie tylko dlatego, bo dzięki mnie została wampirem. Pamiętam jej wyraz twarzy. Pierw widziałam w jej miodowych oczach furię jakby chciała mnie uderzyć, a potem żal i smutek. Nigdy więcej już z moich ust nie padły tak plugawe słowa w jej kierunku. Mama zawsze była bardziej ludzka niż ja czy ciocia Alice. Mimo, że była wampirem jej twarz nadal była otwartą księgą z której bez trudu potrafiłam czytać. Kochałam ją nad życie, bo wiedziałam ile dla mnie poświęciła... Bardziej niż ojca, zdecydowanie bardziej, ale nikt o tym nie wiedział oprócz mnie i Jacoba. Wiadomość o jego wpojeniu we mnie była dla mnie zaskoczeniem, ponieważ nigdy nie dawał mi żadnych znaków, chociaż z perpsektywy czasu jego zachowanie było czasem bardzo dziwne. Jednak ja nie odwzajemniłam tej miłości... Jacob był dla mnie tylko i wyłącznie przyjacielem. Wiem, że kochał kiedyś Bellę i była to miłość młodzieńcza, niewinna, bezinteresowna. Opowiadał mi, że w tamtym czasie oddałby za nią życie i zrobił wszystko co pragnęła, ale moja mama wybrała Edwarda. Bella nadal stała w tym samym miejscu, a jej bursztynowe oczy patrzyły na mnie z miłością.
-Mamo... - ostatni raz na nią spojrzałam i wyskoczyłam niczym puma, lądując miękko na twardej ziemi. Puściłam się pędem w stronę lasu czując jak chłodny wiatr smaga moje policzki niczym sztylety, ale byłam szczęśliwa czując wolność i wiatr we włosach.
                        ************
W końcu dotarłam do niewielkiej polany, o której tyle opowiadała mi Bella. Gdy mówiła o tym miejscu jej głos łamał się i robił bardziej czuły niż na co dzień. Mówiła, że to miejsce, w którym jej uczucia do Edwarda jeszcze bardziej się umocniły. Miejsce, w którym przeżyła jedne z najpiękniejszych chwil swojego życia, miejsce od którego w zasadzie wszystko się zaczęło... Bardzo lubiłam spędzać tu czas i rozmyślać. Blade światło księżyca oświetlało całą polane pełną soczystej trawy i pięknych kwiatów. Położyłam się na miękkiej trawie, a włosy niczym aureola otoczyły moją twarz. Patrzyłam na księżyc i zastanawiałam się co przyniesie los. Niespodziewanie przed oczami stanął mi Alec. Nigdy bym się do tego nie przyznała, ale tęskniłam za nim... Nie potrafiłam sobie racjonalnie wytłumaczyć dlaczego tak jest... Nagle usłyszałam trzask. Błyskawicznie podniosłam się i zawarczałam głośno. Wiedziałam, że to wampir, ponieważ wyczułam jego słodką waniliową woń, która wydawała mi się dziwnie znajoma... Zakapturzona postać w czarnej szacie znalazła się w srebrzystej łunie księżyca, ale mimo to nie mogłam dostrzec jej twarzy. Może to sama śmierć przyszła po mnie ??? Po wybryk natury, który nigdy nie powinien pojawić się na tym świecie... Postać zrzuciła kaptur, a w mlecznym świetle ujrzałam... Aleca!?
Nie wiem co mną kierowało, ale rzuciłam się w jego kierunku z zawrotną prędkością i w ułamku sekundy byłam już w jego chłodnych ramionach. To było jak zderzenie ze ścianą. Człowiek straciłby przytomność i zapewne dostał wstrząsu mózgu, ale mi tylko lekko zakręciło się w głowie. Nadal nie panowałam dobrze nad swoją siłą. Alec tylko lekko się zachwiał, ale zdołał utrzymać równowagę. Był o wiele silniejszy ode mnie.
- Maleńka nawet w najpiękniejszych marzeniach nie liczyłem na takie przywitanie- uśmiechnął się figlarnie, ukazując perłowo białe kły, a ja odwzajemniłam jego uśmiech ukazując równie piękne uzębienie. Maleńka..., melodia dla moich uszu.
- Co tu robisz ?
- Nie cieszysz się, że jestem ?
- Cieszę, ale ciekawi mnie w jakiej sprawie przybyłeś tu aż z Volterry ?
-Chciałem cię zobaczyć Renesmee...
Zamurowało mnie. Stałam w jego ramionach patrząc na niego jak na wariata, no bo kto normalny do cholery pokonuje tysiące kilometrów po to tylko żeby kogoś zobaczyć ?!
- Nie rozumiem- spytałam zdezorientowana.
- Renesmee to wszystko coraz bardziej mnie męczy. Gdy zobaczyłem cię wtedy w zamku coś mnie tknęło. Chciałem się tego pozbyć, wyrzucić z siebie...Renesmee to chore, ale ja....
- Ciiii- przyłożyłam mu palec do ust, nie zwracając uwagi na jego słowa, ponieważ od dłuższej chwili przysłuchiwałam się hałasom, które dochodziły niedaleko nas.
- Słyszysz ??
Alec poszedł za moim przykładem i wsłuchał się w noc, w jej dźwięki. Pokiwał głową twierdząco. Złapałam go nieświadomie za rękę i pobiegliśmy w ciemny las, w stronę hałasu. Z trudem dorównywałam mu kroku, ale w końcu znaleźliśmy źródło dźwięku. 20 metrów przed nami stał potężny jeleń, który jakby nigdy nic stał i skubał soczystą trawę. Nie zauważył nas. Szepnęłam cicho do Aleca.
- Polowałeś kiedyś na zwierzęta??
Pokręcił przecząco głową.
- Ich krew jest naprawdę dobra. Spróbujesz? Pomogę ci.
Przytaknął głową. Zaczęliśmy cicho skradać się w stronę dużego samca. Kiedy byliśmy niecałe 8 metrów od jelenia, zwierzę zorientowało się, że jest śledzone. Spojrzało na nas ze strachem w oczach i zaczęło uciekać. Z prędkością światła rzuciliśmy się w jego stronę. Zwierzę nie miało szans. Alec wtopił kły w jego szyję i zaczął łapczywie pić krew, a ja znalazłam inne miejsce na ciele jelenia i także dałam upust swoim emocją. Nasze usta spotkały się... Czułam jego zimny oddech na swoim policzku. Jego usta i twarz pokryte były szkarłatną krwią. Popatrzyliśmy sobie w oczy....
- Renesmee...- wyszeptał.
Pocałował mnie z całą pasją i mocą. Jego marmurowe wargi dotykały moich, dużo miększych i cieplejszych. W tej chwili zawsze opanowany i zimy Alec zamienił się w wulkan, wulkan który właśnie wybuchnął.... Wplotłam dłonie w jego włosy i pogłębiłam pocałunek zlizując z jego ust smak świeżej krwi. On dotykał mojej twarzy jakbym była z porcelany. Widziałam wyraźnie, że bał się pogłębić uścisk. Bał się, że zrobi mi krzywdę. Złapał mnie w tali i posadził sobie na kolanach, nie przerywając jednak namiętnego pocałunku. Nasze języki spotkały się w tańcu. Jego zimny, a mój dużo cieplejszy toczyły wojnę o dominację. Przez konary drzew przebiło się światło księżyca oświetlając nasze postacie. Oderwałam się od niego ciężko dysząc. Wiedziałam, że moja krew coraz bardziej kusiła Aleca, a jego opanowanie było na granicy. Nie mogłam zapomnieć, że nie jestem w całości wampirem. To co się wydarzyło nie powinno mieć miejsca... , to złamana granica między Cullenem, a Volturi. Właśnie przed chwilą całowałam wroga...
-Alec to nie powinno się wydarzyć. Wracaj do Volterry i zapomnij.
Uciekłam niczym tchórz słysząc za sobą krzyki Aleca.
- Renesmee !!!!! Renesmee kocham cię !!!!!
Jego słowa raniły jak ciernie moje zdezorientowane serce. Udawałam, że nie słyszę tych słów, które spowodowały, że z moich oczu zaczęły lecieć obfite łzy. Dotyk jego ust ciągle pozostawał na moich, jak znamię, które nie chce zniknąć.... Znikaj z mojego życia, znikaj przeklęty !!!!!

KONIEC CZĘŚCI 1.

8 komentarzy:

  1. o jejku, kochana jaka piękna miniaturka
    Jest wspaniała, jak na pierwszą wyszła ci doskonała,
    Kocham to jak piszesz masz wielki talent do pisania
    a w ogóle już nie mogę się doczekać rozdziału *-*
    Ściskam, całuję
    Charlotte

    OdpowiedzUsuń
  2. KOchana , miniaturka przeboska!
    Pisz ich więcej! Co do paringu , jeśli ma być Nessie i Alec to jestem za!
    Pozdrawiam i czekam z niecierpliwieniem na nn!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajna miniaturka, nie mogę się doczekać kolejnej części, a tymczasem zapraszam do mnie na nowy rozdział http://hogwart-za-czasow-huncwotow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej kochana
    zapraszam na rozdział 7
    charlotte-petrova-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwwwww ^^ Ślicznie! Widać, że miałaś wenę, kiedy to pisałaś. Długa i piękna miniaturka. Chcę więcej! Wyłapałam kilka błędów, ale tym się nie przejmuj. Kontynuuj pisanie, bo jesteś świetna w tym, co robisz. Mam nadzieję, że już niedługo będę mogła przeczytać coś więcej. Renesmee i Alec- ciekawie się zapowiada! Bardzo miło się czytało i to Ty masz oddać trochę talentu! xD Dziękuję, że zajrzałaś do mnie, bardzo mi miło ;D Jeśli możesz, powiadamiaj mnie o następnych opowiadaniach. Będę bardzo wdzięczna!

    OdpowiedzUsuń
  6. PS. Dodaję do obserwowanych!! Jeśli możesz, to prosiłabym, żebyś się odwdzięczyła. Jeśli nie, to przepraszam za problem!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cud miód i maliny XD Cudowny rozdział!!Nic dodać nic ująć :D Podoba mi się baaaaardzo! :) )Rozdział bomba:) Wielkie dzięki za wspaniały rozdział!!!!!!!!!!!!!! Czekam już na kolejny:)!!!Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ps. zapraszam na nn http://dorcasihuncwoci.blogspot.com/2013/11/rozdzia-7.html

    OdpowiedzUsuń