"Tęsknota za tobą wytworzyła we mnie coś na kształt miłości"
" Miłość to piękne, ale i trudne uczucie. Oddać się komuś bez reszty zarówno cieleśnie, jak i duchowo, zaufać i kochać do utraty tchu z myślą, iż można byłoby poświęcić własne życie, by ocalić ukochaną osobę- to sztuka, której każdy powinien się nauczyć "
15 lat później
Stałam się psychicznym wrakiem. Nie przypominałam już tej roześmianej i pełnej życia słodkiej Renesmee. Stałam się zimna i ponura. Moje niegdyś lśniące, ciemne loki stały się matowe i bez blasku. Czekoladowe tęczówki dawniej pełne iskier i ognia teraz były pustą studnią bez dna. Schudłam, nawet bardzo. Zawsze byłam szczupła, ale teraz wyglądałam jak wrak... Czemu życie jest takie okrutne, a ja taka głupia ? Dzisiejsza noc jest tak bardzo podobna do tamtej kiedy ostatni raz się widzieliśmy... Mimo upływu tylu lat nadal czuję smak twoich ust, twój zapach... Teraz patrzę w rozgwieżdżone niebo i wspominam... Gdybym wtedy nie stchórzyła... Czasem żałuję, że nie mogę się zabić... Nieśmiertelność jest czasami naprawdę uciążliwa... Nie !!!!- kopnęłam twardy dębowy stolik, który złamał się na pół.Muszę walczyć, koniec zadręczania się. Popełniłam wtedy błąd, ale teraz zdecydowałam, że pojadę do Włoch i nikt mnie nie powstrzyma.. Będę walczyć o niego mimo tylu przeszkód jakie stoją nam na drodze. Wstałam szybko z fotela i skierowałam się do wnętrza domu. Zamknęłam drzwi od tarasu i w wampirzym tempie dotarłam do mojego pokoju. Wyciągnęłam torbę i zaczęłam wrzucać do niej pierwsze lepsze rzeczy jakie wpadły mi pod rękę. Nie musiałam być ostrożna, bo Bella i Edward udali się w swoją już 3 podróż poślubną na Borneo i cały dom był pusty. Zgarnęłam pieniądze, zarzuciłam torbę na szczupłe ramię i szybko niczym błyskawica"zleciałam" na dół. Wzięłam z kuchni trochę ludzkiego jedzenia i wtedy poczułam wyrzuty sumienia... Bella i Edward za dwa dni wracają, a kiedy zobaczą, że mnie nie ma załamią się... Alice pewnie będzie miała wizję, że próbuję uciec... Ta myśl
szybko mnie ocuciła... W każdej chwili mógł się ktoś zjawić... Wzięłam czystą kartkę i napisałam:
Nie szukajcie mnie.. Kiedy wrócę wszystko wam wyjaśnię. Postarajcie się o mnie nie martwić, a przede wszystkim ty mamo... Kocham was.
Wasza Nessie
Odłożyłam kartkę na kuchenny blat i zagłuszając wyrzuty sumienia wybiegłam z domu. Moim celem było dostać się do miasta, ale teraz przedzierałam się przez ciemny las z sercem bijącym jak dzwon, modląc się, by nikt z rodziny nie wyczuł mojego zapachu. Wiatr rozwiewał moje długie włosy, a światło księżyca oświetlało moją pędzącą postać. Moje stopy ledwo dotykały podłoża, jakbym płynęła. Dla człowieka byłabym tylko rozmazanym punktem. Czułam coraz większe zmęczenie, ale zacisnęłam zęby i jeszcze bardziej przyspieszyłam. Biegłam, biegłam i biegłam czując jak chłodny wiatr oplata moje zgrzane ciało. Ciągle miałam wrażenie, że ktoś mnie goni i co chwilę obracałam się, ale nie widziałam nic oprócz ciemności. Miałam dość, ale wiedziałam, że już niedaleko. Nagle dotarły do moich oczu pierwsze światła, które były oznaką cywilizacji.
- Udało mi się- szepnęłam i uśmiechnęłam się. Byłam zmęczona, ale jednocześnie szczęśliwa...
*******
Volterra- Włochy
Stałam na środku sali tronowej. Czułam na sobie wzrok wszystkich zgromadzonych, ale nie przejmowałam się tym, bo mój wzrok skupiony był na nim, ale on nawet na mnie nie spojrzał... Nic się nie zmienił od kiedy ostatni raz go widziałam..., ale był taki zimny, taki pusty. Poczułam, że w moich oczach tańczą łzy, z całej siły je powstrzymałam . Stał jakby nigdy nic obok Jane, a mnie traktował jak powietrze... To już o mnie zapomniał ?? , to tak okazuje się miłość !!??!? Jego słowa sprzed 15 lat były pustym kłamstwem, a ja naiwna myślałam, że on.... , że.... Jak głupia uciekłam z domu, byle tylko o niego walczyć, byle go zobaczyć, ale na marne...
- Droga Renesmee, co cię do nas sprowadza ? Gdzie reszta rodziny ?
Aro patrzył na mnie rubinowymi tęczówkami, w których kryło się zdziwienie i zaskoczenie spowodowane moimi nagłymi odpowiedzinami. Spojrzałam na niego dumnie. Na ten krótki moment moje oczy odzyskały dawny blask i dzikość, a kaciki ust uniosły się lekko do góry.
- Przyjechałam do Aleca
Sama byłam zdziwiona własną bezpośredniością, ale już zbyt dużo straciłam, by owijać w bawełnę, zbyt dużo wycierpiałam przez te 15 lat. Wiedziałam, że zaskoczyłam go tą odpowiedzią. Podszedł do mnie, a ja od razu podałam mu dłoń. Kątem oka zauważyłam, że zawsze znudzony Marek zerka ukradkiem w moją i Aleca stronę. Już wiedziałam, że wie... Aro spojrzał na mnie i uśmiechnął się..
- Ciekawe... Alec podejdź chłopcze. Alec pewnym krokiem skierował się w naszą stronę... Cisza jaka zapanowała była przerażająca...W końcu spojrzał na mnie... Jego krwiste tęczówki patrzyły w moją stronę bez wyrazu... Stanął obok Aro unikając mojego wzroku...
- Tworzylibyście cudowną parę. Renesmee i Alec Volturi, jak pięknie to brzmi - rozmarzył się, a ja poczułam, że moje ciało przeszyły dreszcze... Wiedziałam do czego Aro zmierza.. Chciał zdobyć ten najcenniejszy klejnot do swojej kolekcji talentów... On był łowcą, a ja byłabym jego najcenniejszym trofeum, trofeum które pożądał od kiedy pierwszy raz mnie zobaczył. Aro pragnął bym stała się jedną z Volturi... Zapadła cisza, a ja czułam na sobie palący wzrok Kajusza ciskającego w moją stronę błyskawice. Widziałam, że był wściekły, a jego blade palce kurczowo zaciskały się na tronie. Odpowiedziałam mu tym samym czując jak instynktownie napinają
mi się mięśnie. Nagle poczułam niewyobrażalny ból. Ból tak wielki, że czułam jak ogień rozrywa mnie od środka. Każda cząstka mnie, każdy mięsień, paliły żywym ogniem. Krew zamieniła się w płynne, rozgrzane żelazo. Z moich ust wyrwał się krzyk tak rozpaczliwy i pełny bólu jak nigdy. Czułam, że powieki coraz bardziej mi ciążą... W oddali usłyszałam krzyk i głośny huk.. Ból ustał, a ja czułam, że odpływam. Nagle usłyszałam szept Aleca przy moim uchu.
- Maleńka jestem z tobą... Kocham cię- jego marmurowe wargi wpiły się w moje, a ból zmalał. Jego usta działały jak zastrzyk otrzeźwiający, był moją prywatną morfiną.
Delikatnie dłonią dotknęłam aksamitnego policzka i pogłębiłam ten słodki i wyczekiwany od 15 lat pocałunek. Łzy kapały na posadzkę, a ja rozkoszowałam się tym uczuciem i nie obchodziło mnie, że jesteśmy w sali tronowej. W końcu wróciła stara Renesmee, ta silna i ta szczęśliwa... Nagle ogarnęła mnie ciemność.
******
Wyspa Santa Maria
Obudziły mnie chodne wargi na moim policzku. Otworzyłam ostrożnie oczy, a przed sobą ujrzałam Aleca. Patrzył na mnie z taką fascynacją, że moje policzki przybrały kolor dorodnego pomidora. Rozglądając się dookoła zauważyłam, że jesteśmy w dużym, jasnym domu z ogromnym oknem na całą ścianę wychodzącym na piękny, spokojny ocean.
- Gdzie jestem ?- spytałam z ciekawością małego dziecka.
- Na wyspie Santa Maria. Nie bój się Renesmee jesteś bezpieczna- jego spokojny ton dodał mi otuchy.
- Ale jak ? Przecież byłam we Włoszech iii.... - mroczki pojawiły się przed moimi oczami i zdezorientowana nie mogłam wydusić z sobie nic więcej.
- Wszystko ci wyjaśnię - złapał mnie za dłoń i kontynuował- Jane zaatakowała cię swoim darem, ale ja w porę ją powstrzymałem i kiedy straciłaś przytomność maleńka Aro kazał mi zaprowadzić cię do mojej komnaty. Wiedziałem, że chce cię zatrzymać na zawsze w Volterze. Aro nie mógłby przepuścić takiej okazji kiedy byłaś bez ochrony swojej rodziny. Gdyby musiał zatrzymałby cię siłą. On ma na twoim punkcie obsesję. Dla niego jesteś celem, który sobie wyznaczył od chwili kiedy cię ujrzał. Musiałem cię chronić, dlatego pod osłoną nocy wymknąłem się razem z tobą z zamku i zarezerwowałem lot właśnie na wyspę Santa Maria. Mieliśmy ogromne szczęście, że nikt nas nie złapał. Teraz w oczach Volturi jestem zdrajcą i nie mam możliwości powrotu. Prawa Volturi są bardzo surowe i teraz nie spoczną póki mnie nie znajdą i nie zabiją. Dotknęłam dłonią jego lodowatego policzka i delikatnie go pogładziłam. Przytknęłam czoło do jego i wyszeptałam
- Kocham cię Alec i zrobię wszystko abyś był bezpieczny. Carlisle na pewno jakoś ci pomoże... Zamieszkamy razem, jakoś ułożymy sobie życie i nikt nas nie rozdzieli, nikt... - wypowiedziałam te słowa z mocą i iskrą w czekoladowych oczach, które jeśli to możliwe zrobiły się jeszcze ciemniejsze. Łzy wypłynęły z moich oczu znacząc drogę na bladych policzkach i kapiąc na kremową pościel. Pocałował mnie zachłannie i namiętnie, aż zakręciło mi się w głowie. Czułam pożądanie, które rozrywało mnie od środka...Jednak przerwałam ten pocałunek i szybko wstałam z łóżka, aby udać się do łazienki.
- Gdzie jest łazienka ?
- Prosto i w lewo
Szybko skierowałam się w tamtą stronę uświadamiając sobie, że mam na sobie stare, przepocone jeansy i bluzkę, a torbę w roztargnieniu zostawiłam na lotnisku we Włoszech. Zła na siebie weszłam do łazienki, która urządzona była w żywych kolorach błękitno- zielonych. Na szczęście znalazłam jakieś ubrania, które zapewne Alec kupił przed lotem na Santa Maria. Zastanawiałam się ile musiałam być nieprzytomna. Moja niezawodna intuicja podpowiadała mi, że około 30 godzin. Sporo nawet jak na człowieka, a co dopiero na pół wampira. Ciepłe strumienie wody odprężały moje ciało pozwalając uwolnić się niechcianym myślą. Wiedziałam, że moja rodzina już z pewnością zorientowała się, że nawiałam, ale nie chciałam o tym myśleć... Teraz liczył się tyko Alec...
********
Księżyc oświetlał nasze postacie, a on zachłannie rozbierał mnie wzrokiem. Miałam na sobie białe, krótkie szorty i tego samego koloru bluzkę na ramiączkach. Staliśmy tak w wodzie i patrzyliśmy sobie w oczy. Wyglądał niesamowicie pociągającą bez koszulki... Jego idealnie wyrzeźbiony tors wywołał u mnie bezdech. Jego marmurowe ciało lekko błyszczało gdy księżyc rzucił na niego mleczną poświatę. Morska bryza otulała nas, a fale tak przyjemnie muskały ciało.
- Jesteś cudowną kobietą Renesmee. Kocham cię i wiec, że odmieniłaś moje pół życie na zawsze. Jesteś moim zakazanym owocem, który skosztowałem i nie żałuję...
- Wszystko co zakazane kusi najbardziej ukochany - odpowiedziałam zmysłowym tonem. Wiedziałam jaki będzie finał tego romantycznego wieczoru... , to nie mogło się inaczej skończyć. Pocałowałam go tak gorąco i namiętnie jak tylko potrafiłam. Nasze języki złączyły się w dzikim tańcu namiętności, tęsknoty, bólu. Każde z nas smakowało drugiego. Wplótł dłoń w moje ciemne, mokre loki i zaczął całować moją brodę, szyję, dekolt. Jednak szybko powrócił do moich ust i szybko wziął mnie na ręce. Powoli kroczyliśmy w stronę naszego domku patrząc sobie bezustannie w oczy. Moje serce waliło jak młot, co Alec skwitowałam szerokim uśmiechem. Ta moja ludzka natura..., ale to w niej zakochał się Alec.
- Jesteś taka delikatna, taka krucha. Boję się, że cię skrzywdzę... - widziałam wahanie w jego oczach i strach, ogromny strach.
- Alec-zaczęłam miekko, przesuwając palcem po jego nagim torsie- nie zapominaj, że jestem pół wampirem i nic mi nie zrobisz. Może i jestem delikatniejsza niż ty, ale z pewnością nie tak bardzo jak sądzisz.
- A twoja ludzka połowa ?- zapytał ostrożnie, przygryzając zmysłowo wargę.
- Uwierz mi Alec wszystko będzie dobrze...
Właśnie doszliśmy do domku, a Alec jedną ręką otworzył drzwi i weszliśmy do środka.
- Czy.. ty... no wiesz... - ważył każde słowo... jesteś... - ostatnie słowo nie mogło mu przejść przez gardło... dziewicą ? - wydusił z siebie wyraźnie zadowolony, że pozbył się tego ciężaru.
Zatkało mnie, ale szybko i pewnie odpowiedziałam.
- Oczywiście, że tak.
Mogłabym przysiąc, że na jego twarzy przez ułamek sekundy widziałam ulgę i zadowolenie ?
Postawił mnie delikatnie na podłodze, a ja korzystając z okazji wymknęłam się i szybko pobiegłam do łazienki odświeżyć się i zmienić mokre ciuchy na coś suchego.
*******
Moje serce waliło jak młot. Byłam pewna, że Alec słyszy je w sypialni. Było tak głośne, że miałam wrażenie, że wszyscy je słyszą. Delikatnie pomalowałam rzęsy i to wystarczyło, by dać efekt o którym mnóstwo kobiet może tyko pomarzyć. Jestem mieszanką Edwarda i Belli, a makijaż jest mi zbędny. Bez makijażu wyglądałam równie pięknie jak z nim. Tak zawsze mówi Bella, ale i tak od Rosalie dzielą mnie lata świetlne. Przede wszystkim jestem bardzo chuda.Ubrałam niebieską, koronkową bieliznę i założyłam na siebie dużo za dużą koszulę Aleca. Ostatni raz spojrzałam w lustro i musiałam stwierdzić, że wyglądam słodko w jego koszuli. Serce chyba zaraz podejdzie mi do gardła... W końcu go ujrzałam... Miał na sobie tylko czarne spodnie, a całe łóżko udekorowane zostało płatkami róż... Pokój oświetlało jedynie światło księżyca, które dostawało się do środka przez okno wychodzące na plażę. Gdy mnie ujrzał jego oczy zaświeciły się w dzikim pożądaniu... Włosy specjalnie pozostawiłam rozpuszczone, bo wiedziałam, że to jeszcze bardziej na niego zadziała.
- Renesmee... - zdołał wyszeptać.
Chciałam utonąć w jego muskularnych ramionach jak najszybciej. Powoli podeszłam do łóżka i stanęłam przed nim.
- Renesmee to ostatnia chwila, aby się wycofać. Później nie dam rady się powstrzymać - szeptał tak cicho, że ledwo zdołałam go usłyszeć.
Odpowiedziałam mu namiętnym pocałunkiem. Całowaliśmy się delikatnie, a zarazem brutalnie. Wyraźnie czułam, że lekko się hamuje w obawie, że może zrobić mi krzywdę. Nie wiem kiedy moja koszula została rzucona gdzieś w kąt. Czułam jego dłonie błądzące po moim ciele, jego pocałunki, którymi obdarowywał każdy skrawek mojego ciała. Płonęłam z pożądania. Całowaliśmy się gorąco jakby za chwilę miał skończyć się świat. Szybko pozbawił mnie górnej części bielizny. Położył mnie na łóżku i kontynuował naszą słodko- namiętną grę. Mimo to wiedziałam, że zachowuje resztki samokontroli. Między seriami pocałunków szeptał moje imię. Pożądałam go, tak cholernie mocno pożądałam. Niedługo później obydwoje byliśmy nadzy. Smakowaliśmy swoich ciał nie panując już nad emocjami. Spijałam z jego twardych warg miłość i bezgraniczne oddanie. Całował mnie płomiennie i z pasją godną szaleńca wszędzie gdzie się dało. W przypływie zbyt dużych emocji złamaliśmy łóżko, co wywołało w nas głośny śmiech. Szczęście wypełniało mnie całkowicie. Mogłam śmiało stwierdzić, że jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. Kiedy staliśmy się jednością, jednym rytmem serca, jednym ciałem, jednym oddechem wiedziałam, że znalazłam miłość życia. Pokochałam go bezgranicznie... Mój Alec... Miałam nadzieję, że to szczęście będzie trwać wiecznie. Nie wiedziałam jeszcze jak bardzo się myliłam....
Koniec części 2