sobota, 22 lutego 2014

Miniaturka lll - Mów mi ogień & Spowiedź szaleńca

Przedstawiam Wam kolejną miniaturkę mojego autorstwa. Mam pewne wątpliwości, co do tej miniaturki i bardzo liczę na waszą szczerą opinię. Jest to jedna z tych nieprzemyślanych miniaturek, które powstały pod wpływem emocji. Było już grubo po drugiej w nocy, kiedy słuchałam smutnej piosenki i nagle dopadła mnie wena. Kiedy skończyłam pisać miniaturkę chciałam od razu ją dodać, ale głos rozsądku kazał mi jeszcze się nad tym zastanowić i poczekać do rana. Tylko, że rano miałam takie same wątpliwości, jak w nocy.. Musiał minąć cały dzień, bym w końcu podjęła decyzję i dodała miniaturkę. Czy postąpiłam dobrze ? Nie wiem.. Mam dziwne przeczucie, że tej króciutkiej i pełnej emocji miniaturce czegoś brakuje. Jeśli Wam się nie spodoba, to bardzo proszę nie owijacie w bawełnę, tylko powiedzcie to szczerze. Bardzo przepraszam tych, którzy liczyli na rozdział. Jeszcze nawet nie zaczęłam go pisać. Muszę całą fabułę opowiadania poukładać sobie dokładnie w głowie, aby to, co napiszę nie było jednym, wielkim fiaskiem. Nie wiem kiedy pojawi się rozdział, ale postaram się zrobić wszystko, abym ja i Wy była z niego zadowolona. Nie przeciągam dłużej i zapraszam na miniaturkę.
Miłego czytania ! :)
" Tęsknota potrafi zamienić się w szaleństwo, pragnienie w obsesję, miłość może doprowadzić
do obłędu... "
                
                   " Mów mi ogień "
                 Spowiedź szaleńca
Była taka piękna. Jej ciało znał na pamięć. Każdy jej krok, oddech, śmiech, kuszące ruchy biodrami, seksowne przygryzanie wargi były dla niego czymś cudownym, niezwykłym, idealnym, nierealnym.. Pełne, malinowe usta, które całował wielokrotnie, burza rudych loków w które zatapiał się z dziką przyjemnością i fascynacją. Lecz najpiękniejsze były w niej oczy.. Duże, zielone tęczówki w kształcie migdałów, pełne radości, życia i niewinności. Oddałby wszystko byleby ten ostatni raz spojrzeć jej głęboko w oczy i wyszeptać: Kocham C . Subtelna, zmysłowa i taka naturalna. Lecz kiedy chciała potrafiła być ogniem.. Wtedy seks z nią był jeszcze lepszy. Drapieżna kocica, która zawładnęła jego zimnym sercem. Kochał gdy tak seksownie mrużyła oczy, które otoczone były wachlarzem długich i gęstych rzęs. Była jego narkotykiem, którego z każdą chwilą pragnął coraz bardziej i bardziej. Jej delikatna porcelanowa skóra błyszczała w świetle księżyca niczym drogocenny diament. Ona cała była jednym wielkim diamentem. Drogocennym, niespotykanym, wyjątkowym, wręcz nieludzkim. Kochał ją jak szaleniec, psychopata. Oddałby jej wszystko, byleby tylko z nim została.. Uwielbiał te jej miękkie i rozkoszne usta, które z takim uwielbieniem całował. Jej krew była taka słodka i kusząca, niczym najlepsza Ognista. Gdyby kazała mu się zabić, to bez wątpienia zrobiłby to... Był naiwny i nieszczęśliwie zakochany w kobiecie, która wybrała innego.. Marzył, by była tylko jego..
Wyjątkowa
Cudowna
Przepiękna
Przeznaczona innemu...
Kiedy ostatni raz się kochali, była jakaś inna.. Jej oczy były puste, nieobecne bez wyrazu.. Szmaragd przygasł i stał się chłodny, nieczuły, zimny.. Czuł to.. Czuł, że widzą się po raz ostatni.. Kiedy wychodziła wyszeptała tylko trzy słowa, które na zawsze pozostały w jego pamięci: Mów mi ogień. Wyszła pozostawiając po sobie jedynie zapach dzikiego bzu i kilka kosmyków rudych włosów na jego poduszce. Bez wątpienia była ogniem. Wulkanem namiętności, życia i piękna. Pokochał ten ogień, pokochał migdałowe tęczówki, krystaliczny śmiech, pokochał Lily Evans.. Jego Lily Evans... Panią jego zimnego serca...
~ Czarna Róża
Jak myślicie kim jest tajemniczy szaleniec ?

środa, 19 lutego 2014

Prolog

Z dedykacją dla wszystkich tych, którzy czytają tego bloga. Dziękuję za waszą obecność !
Przy czytaniu prologu polecam Wam włączyć piosenkę Life In Mono. Przy tej właśnie piosence powstał ten prolog.

" Czy można kogoś kochać równocześnie tak mocno,
jak i nienawidzić ?
Można.
Ja jestem świetnym przykładem.
Zabijał i zbawiał mnie jednocześnie.
Jego widok sprawiał mi ból i ulgę.
Pozwalał i zabraniał tego uczucia.
Odchodził i wracał. "
                            
                                                                         
                                                                            ~*~

 Jestem na krawędzi.. Świat pogrążył się w mroku, a ja tkwię w czarnej otchłani, która wysysa ze mnie wszelką siłę i nadzieję, nadzieję na lepsze jutro.. Pętla na mojej szyi zaciska się, a ja powoli tracę oddech. Zakon dzielnie walczy, ale ile można ? Wielu z nas zginęło poświęcając życie w imię dobra, rodziny, przyjaciół. Została nas garstka, ale nadal walczymy, mamy nadzieję.. Czuję się jak zdrajca całując jego usta. Jego dłonie na moim ciele, które nie powinny tam być. Jednak nie mogę się od niego uwolnić, zniewolił mnie.. Kiedy tak patrzę jak moi przyjaciele zażarcie walczą o wolność, czuję ogromny wstręt i obrzydzenie do samej siebie.. Związałam się z naszym największym wrogiem, wrogiem, który odebrał nam wszystkim tak wiele.. Każdy kolejny pocałunek i dotyk jest krokiem do piekła, które mnie czeka. Stoimy po dwóch stronach barykady, która jest nie do przejścia. Każde z nas walczy o coś innego, ale to nie zabrania nam pod osłoną nocy poznawać swoje ciała i mieć nadzieję, zgubną nadzieję.. Łączy nas specyficzna więź, która z każdą kolejną chwilą coraz bardziej się zacieśnia. Kocham go i nienawidzę zarazem.. Czasami zastanawiam się jak mogłam pokochać kogoś takiego jak on.. Jego usta mają specyficzny słodki posmak z nutką goryczy. Kiedy mnie całuje zapominam o całym otaczającym mnie świecie. Wojna i wszelkiego rodzaju podziały nie mają najmniejszego znaczenia.. Noc jest naszą przyjaciółką, ale kiedy nadchodzi świt on znika jak duch.. Pozostaje tylko ten przyjemny zapach i wgłębienie w pościeli..  Nie możemy się ujawnić... Już i tak jesteśmy samobójcami... Marzę, by móc go kochać bez żadnych przeszkód. Wiem, że jestem naiwna.. Nadzieja matką głupich.. Jednak jestem przekonana, że Regulus Black jest wart każdego, nawet największego poświęcenia.

~ Czarna Róża

środa, 12 lutego 2014

Ważna informacja !

Kochani postanowiłam zacząć pisać tego bloga od nowa. Przeczytałam jeszcze raz to, co napisałam wcześniej i stwierdziłam, że jest to beznadziejne. Naszła mnie nowa wena i postanowiłam zacząć pisać tego bloga od momentu ukończenia przez Dorcas Hogwartu. To, co stworzyłam wcześniej nie oddawało w pełni tego, co utworzyło się w mojej głowie. Opowiadanie było delikatnie mówiąc średnie, a ja chciałam żeby było dobre, a nawet bardzo dobre...  Wiem, że wiele osób zawiodłam, ale coś wewnętrz mnie mówi mi, że decyzja którą podjęłam jest właściwa... Dziękuję, że jesteście i mam nadzieję, że wybaczycie mi moją nagłą decyzję. Tamte rozdziały kompletnie mi nie wyszły, aż biło od nich masą błędów, a styl pisania również zostawiał wiele do życzenia... Zacznę od nową z nadzieją, że teraz będzie o wiele, wiele lepiej...
Czarna Róża

poniedziałek, 10 lutego 2014

Miniaturka ll " Serce zna odpowiedź "- Dramione


Charlotte nie zapomniałam ;) Obiecałam Ci tę miniaturkę, a ja zawsze staram się dotrzymywać obietnic :) Dedykuję tę miniaturkę wspaniałej Charlotte <3 Polecam jej cudownego bloga wszystkim tym, którzy lubią bądź kochają dramione: charlotte-petrova-dramione.blogspot.com Gorąco polecam ! Tytuł miniaturki został wymyślony przez Charlotte, za co bardzo jej dziękuję ;*
Zapraszam do czytania !
Ps: Charlotte, to mój prezent dla Ciebie i wszystkich fanek dramione ;***
Ps2: Ostrzegam ! Zmieniłam wiek Scorpiusa Malfoya na potrzeby miniaturki. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe ;)
          
" Pierwsza miłość jest tak piękna i wielka, że zapamiętujemy ją na całe życie "

" Największą bliznę na sercu zostawia pierwsza miłość, tą blizną jest sentyment "
           

 O.N.A. - Niekochana

Płaczę do pustych ścian- co za
wstyd
Byłam z kimś jakiś czas, nieważne już
Czuję, że wokół mnie nie kocha nikt
Czuję, że zawsze już będzie tak
Tulę się do Twych rąk- nie czuję nic
Boję się poczuć coś- to boli, wiem
Jestem sama- taki los
Niekochana- taki los
Nie mogę kochać, bo słaba jestem
wtedy
Nie myślę o sobie i zatracam się
Oddaję wszystko, a nie mam nic
Znowu nie kochał mnie ten obcy ktoś
Jestem sama- taki los
Niekochana- taki los
Może pukasz do mych drzwi
Powiedz czemu nie słyszę nic ?
Nie będę już kłamać sobie prosto w
twarz
Nie będę już szarpać się
Przepraszam, że kochałam Ciebie
Wiem, wiem...
Jestem sama- taki los
Niekochana- taki los
         
        
             " Serce zna odpowiedź "


Domek był skromny i nie wyróżniał się niczym szczególnym. Kobiecie, która w nim mieszkała bardzo zależało na tym, aby pozostać anonimową i niewyróżniającą się z tłumu. Margaret Jones, a tak naprawdę Hermiona Granger była kobietą skromną i nadzwyczajnie piękną, ale zawsze twierdziła, że jest przeciętna i nie w głowie jej głupoty. Wiał silny i porywisty wiatr, a gałązki drzew niemiłosiernie uderzały w okna mieszkania. Niby dzień jak co dzień, ale Hermiona miała dziwne przeczucie, że wydarzy się coś niezwykłego... Właśnie siedziała w czarnym skórzanym fotelu i czytała książkę, kiedy usłyszała ciche pukanie do drzwi. Wstała i z dużym żalem odłożyła ciekawą lekturę. Otworzyła dębowe drzwi i ujrzała młodą kobietę w niebieskim płaszczyku o niebanalnej figurze, długich i gęstych kasztanowych lokach, różanych ustach i zielonych, dużych oczach.
- Witaj Charlotte- przytuliła mocno młodą kobietę.
- Witaj mamo.
Właśnie... To była jedna z wielu tajemnic Hermiony Jean Granger... Charlotte była owocem gwałtu... 19 lat temu Hermiona będąc jeszcze młodą kobietą, została zgwałcona przez nieznaną jej osobę... To wydarzenie odcisnęło na niej ogromne piętno... Równie wielkie, co wojna i tajemnicze zniknięcie Draco o którym wszelki słuch zaginął... Romans z Draco rozpoczął się na siódmym roku kiedy wróciła do Hogwartu, aby ukończyć szkołę. Mimo upływu tylu lat wiedziała, że ten płomienny romans był jedną z najlepszych rzeczy jakie w życiu zrobiła... Niczego nie żałowała, a jego stalowe tęczówki i umięśnione ciało nawiedzały ją co noc... Czy go kochała ? Jej serce było skołowane i nie znało jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie..., ale wiedziała, że był osobą, która odegrała bardzo dużą rolę w jej życiu... Pod koniec Hogwartu zorientowała się, że jest w ciąży... Wiedziała, że to dziecko Draco i szczęśliwa zamierzała mu to powiedzieć, ale ten samej nocy okazało się, że Malfoy zniknął... Cierpiała i stała się wrakiem człowieka... Poroniła... Po tym wydarzeniu znienawidziła go... Obwiniała Draco o śmierć ich nienarodzonego dziecka. Nikomu nie powiedziała o ciąży, nawet Ginny... Gdy skończyła Hogwart uciekła i całkowicie oderwała się od świata magii, przyjaciół i rodziny, zamieszkując w zapomnianej przez świat mieścinie. Niedługo potem została zgwałcona... Na początku nienawidziła tego dziecka, ale z czasem, kiedy zaczęła czuć ruchy maleńkiej istoty pokochała je i wiedziała, że w końcu ma dla kogo żyć... Charlotte dała jej siłę na każdy kolejny dzień... Wszystko zepsuło się kiedy Charlotte dostała list z Hogwartu... Magia na nowo wkroczyła w jej życie, przypominając o bolesnych wspomnieniach...  Ale wiedziała, że to nastąpi, wiedziała... Niedługo potem opowiedziała Charlotte całą swoją historię, nie pominęła nawet gwałtu... Płakały całą noc, tuląc się wzajemnie w ramionach... Charlotte obwiniała się za wszystko, ale nie okazywała tego przy matce. W ciągu 19 lat Hermiona nie spotkała żadnego mężczyzny, który potrafiłby rozpalić ją choć w minimalnym stopniu tak jak Draco... Miała 3 przelotne romanse, ale w żadnym z tych mężczyzn nie potrafiła dostrzec tego "czegoś" co miał Dracon. Na sam głos Malfoya jej ciało drżało, a ubrania "uciekały". Nieświadomie szukała mężczyzny, który byłby choć trochę podobny do Draco...
Hermiona była bardzo zaskoczona widokiem córki. Nie widziały się już dłuższy czas, a Charlotte nie zapowiedziała wcześniej swojego przyjazdu. Wpuściła ją do środka i zaprowadziła do skromnego salonu.
- Chcesz kawy kochanie ?
- Poproszę- odpowiedziała nerwowo Charlotte, siadając na skórzanym fotelu. Hermiona wyczuła, że córka ma jej coś ważnego do powiedzenia, znała ją jak nikt inny. Charlotte zawsze była ostoją spokoju i nerwowość nie leżała w jej naturze.
- Dziękuję- Charlotte z rozkoszą upiła łyk gorącej kawy. Był wrzesień, a ona pokonała długą drogę, aby się tu dostać. Bardzo długo zbierała się, aby powiedzieć Hermionie o pewnej sprawie, która dręczyła ją od dłuższego czasu... Hermiona patrzyła wytrwale na twarz córki, próbując odgadnąć, co ją trapi. Maleńka zmarszczka mimiczna na czole Charlotte z każdą chwilą coraz bardziej się powiększała, przyprawiając Hermionę o szybsze bicie serca...
- Powiesz mi w końcu o co chodzi ?- Hermiona nie mogła wytrzymać tego długiego milczenia, które przerywały jedynie ciche tykania zegara.
Charlotte poruszyła się niespokojnie i odłożyła parującą kawę.
- Byłam u lekarza na badaniach kontrolnych-przerwała, aby zaczerpnąć powietrza- I dowiedziałam się, że jestem w ciąży, to bliźniaki...- wypaliła szybko.
Kawa wypadła z dłoni Hermiony i potoczyła się po puchatym dywanie. Nie wierzyła własnym uszom... Jej mała Charlotte w ciąży...
- Przepraszam- rozpłakała się, a Hermiona od razu otoczyła ją ramionami.
- Nie masz za co przepraszać kochanie.
- Nie..., nie planowaliśmy teraz z Ryanem dzieci, to wszystko nas bardzo zaskoczyło...- Charlotte rozszlochała się, jeszcze bardziej wtulając się w ramiona Hermiony.
- Kochanie nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się, że zostanę babcią- spojrzała czule w oczy córki, ocierając jej mokre policzki z łez.
- Tak bardzo bałam się jak zareagujesz... Niedawno skończyłam Hogwart i chciałam zająć się karierą, a teraz...
- Co się stało to się nie odstanie Charlotte. Teraz z Ryanem musicie wziąć odpowiedzialność za swoje czyny..
- Dziękuję, że mnie wspierasz, to dla mnie bardzo ważne. Bardzo długo zastanawiałam się, aby ci to powiedzieć, ale w końcu za namową Ryana jakoś się przełamałam.
- Który to miesiąc ?
- Trzeci miesiąc. Prawdopodobnie chłopiec i dziewczynka- zaczerpnęła głęboko powietrze- Jeszcze z jednym dzieckiem dalibyśmy sobie radę, ale z dwójką...- jej głos się załamał.
- Pomogę wam... Tobie i Ryanowi. O nic się nie martw kochanie...
Resztę wieczoru Hermiona i Charlotte spędziły na wspominaniu dawnych czasów i oglądaniu starych fotografii. Hermionie bardzo trudno było przyzwyczaić się do tego, że jej Charlotte za niespełna sześć miesięcy zostanie mamą...
- Muszę już iść, z pewnością Ryan się o mnie martwi- Charlotte podniosła się z fotela, założyła swój niebieski płaszczyk i skierowała się w kierunku drzwi.
- Trzymaj się kochanie...
Charlotte ostatni raz spojrzała na matkę i wyszła, pozostawiając po sobie różany, przyjemny zapach.
Hermiona z przyjemnością wróciła do swojej książki, zatapiając się w świat marzeń i radości, której tak bardzo jej brakowało... Na jednej ze stron znalazła zdjęcie, które przedstawiało ją i Draco w romantycznym uścisku na siódmym roku nauki w Hogwarcie. Jej oczy zapłonęły dziką furią, a chwilę później fotografia została strawiona przez ogień..
     
                              ~*~
Był zimny grudniowy dzień. Hermiona siedzała w salonie opatulona w gruby sweter i koc.  Właśnie po raz setny czytała " Romeo i Julię ", kiedy przerwało jej pukanie do drzwi. Brązowowłosa ze złością skierowała się w kierunku drzwi, potykając się przy tym o szafkę.
- Cholera...- zaklęła pod nosem, pocierając bolące miejsce.
Kiedy otworzyła drzwi zamarła... Mimo, że był dużo starszy niż go zapamiętała, to bez problemu go rozpoznała... Lekki zarost, ironiczny uśmieszek i stalowe tęczówki mogły należeć tylko do jednej osoby... Draco.. Nie wiedziała czy śni na jawie czy też z jej psychiką jest coraz gorzej, ale gdy się odezwał pozbyła się wszelkich wątpliwości...
- Nie wpuścisz mnie do środka ? - zapytał męskim basem, powodując w niej narastające podniecenie... Opanuj się Hermiona, opanuj... Nie daj mu tej satysfakcji... Co on sobie myśli ! Wrócił po 19 latach i sądzi, że przyjmę go z otwartymi ramionami ?!? Podły sukinsyn !!
- Ty głupi, podły sukinsynie !!- Hermiona drobnymi dłońmi okładała tors Malfoya, który stał jak zaklęty.
- Zostawiłeś mnie i myślisz, że teraz wszystko naprawisz ?!! Zjawiasz się nagle i psujesz wszystko co do tej pory udało mi się ułożyć !! Wynoś się ty arystokratyczna świnio, nienawidzę cię !!- wykrzyczała przez łzy.
Malfoy przywarł do niej mocno ustami, zamykając za sobą drzwi. Początkowo Hermiona wyrywała się, ale silne dłonie Mafoya i jego diabelski wręcz zapach szybko ją uspokoiły. Całowali się zachłannie, przypominając sobie jak smakują usta każdego z nich. W tym momencie na nowo byli młodymi, beztroskimi nastolatkami.
- Nienawidzę cię wiesz ?- wysapała Hermiona.
- Wiem, wiem- uśmiechnął się figlarnie Draco i powrócił do zrywania ubrań z jej ciała.
Kierowali się w stronę kuchni, pozbawiając się przy tym odzienia. Cały rozsądek i opanowanie Hermiony wyparowały jak płytka sadzawka. Teraz liczył się tylko on... Draco. Czuła jak żądza przepływa przez całe jej ciało, przyprawiając ją o przyjemne dreszcze. Jego oczy płonęły niezdrowym, szaleńczym blaskiem. Pragnęli siebie tak zachłannie, że każdy najdrobniejszy pocałunek przepełniony był erotyzmem i tęsknotą. W tym momencie na świecie były tylko dwie osoby- Hermiona i Draco. Jednym niedbałym ruchem ręki Draco zrzucił ze stołu porcelanową zastawę, która rozbiła się z głośnym hukiem, ale nawet to nie odwróciło ich uwagi. Hermiona głośno dysząc siedziała na stole w samej bieliźnie. Malfoy rzucił się na jej drobne i jędrne ciało, którego mogłaby jej pozazdrościć niejedna młoda dziewczyna. Zerwali z siebie ostatnie ubrania i napawali się widokiem swoich nagich, rozpalonych ciał. Usta dotykały ust, dłonie splotły się w miłosnym uścisku, dwa ciała stały się jednością. Młodość biła od nich, a każdy krzyk był melodią dla duszy. Wulkan wybuchł z ogromną siłą, a oni znów byli razem, znów tacy zakochani, jak 19 lat temu...
                               ~*~
Hermiona otworzyła oczy. Siedziała na fotelu przykryta kocem, a książka spoczywała na jej kolanach. Czyli to był sen ?... Tylko sen ?... Od 19 lat niemal dzień w dzień śni jej się ta scena. Powinna przywyknąć, ale za każdym razem przeżywa to tak samo. Łzy płynęły po jej policzkach, a ona nie mogła już się dłużej powstrzymywać. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że jej serce zna odpowiedź... Ono zawsze ją znało, ale duma nigdy nie pozwoliła jej się do tego przyznać. Kocha go, kocha go jak wariatka i nic tego nie zmieni. Kocha i nienawidzi zarazem.. Zgasiła lampkę i spojrzała na zegar, który wskazywał 7 rano. Skierowała się w stronę kuchni, kiedy w połowie drogi przerwało jej głośne i nerwowe pukanie.. Czyżby sen miał się ziścić ?
Otarła mokre od łez oczy i pełna nadziei otworzyła drzwi, ale jakie było jej zdziwienie kiedy zobaczyła w nich Johna, miejscowego policjanta i jej przyjaciela.
- John, co cię do mnie sprowadza- zapytała przyjaźnie, ale kiedy ujrzała na jego twarzy smutek, od razu wiedziała, że stało się coś strasznego.
- Stało się coś ?- delikatnie naciskała.
- Charlotte...- załkał głośno- Jechali.. z Ryanem samochodem. Potrącił ich pijany kierowca. Nie udało się ich uratować. Zginęli na miejscu... Tak mi przykro Hermiona, (przyp. autora: John zna całą historię Hermiony. Jest jedyną osobą oprócz Charlotte, której zwierzyła się ze swojego dawnego życia), tak mi przykro... - wyjąkał przez łzy, które potokami oblewały jego bladą twarz.
Hermiona była w szoku... Nawet nie miała siły płakać.. Nie mogła uwierzyć... Nie, to niemożliwe !!! Nie Charlotte !!!
- Znalazłem przy Charlotte ten list. Jest zaadresowany do ciebie- podał jej do drżących dłoni złożony na pół list, na którym ładnym, zgrabnym pismem widniały słowa: Do Hermiony- najukochańszej mamy na świecie.
- Muszę już iść, obowiązki wzywają. Tak mi przykro Hermiona.. Jak coś wiesz gdzie mnie szukać. Drzwi mojego domu są dla ciebie zawsze otwarte- odszedł szybkim krokiem, odwracając się tylko raz, by posłać Hermionie pokrzepiający uśmiech.
Kiedy siedziała już w fotelu szybko rozłożyła list, licząc na to, że okaże się to jakimś kiepskim żartem. Niestety... Prawda jest brutalna.
   
                        Droga mamo !
Od pewnego czasu mam dziwne, nieracjonalne przeczucie... Ciągle wydaje mi się, że śmierć czeka na mój błąd, by złapać mnie w swoje szpony.. Wydaje się to śmieszne i nieprawdopodobne, ale na każdym kroku wyczuwam jej obecność. Prześladuje mnie i wiem, że w końcu jej się uda... Najbardziej boję się o moje maluszki. To dla nich walczę ze śmiercią jak równy z równym, one dają mi ogromną siłę. Piszę do Ciebie ten list, aby powiedzieć Ci o pewnych sprawach, zanim " to coś " mnie dopadnie. Pewnie weźmiesz mnie za wariatkę, ale wolę dmuchać na zimne. Może rzeczywiście zwariowałam, sama już nie wiem. Nie oczekuję, że mnie zrozumiesz...
Na 5 roku nauki w Hogwarcie zaprzyjaźniłam się ze Scorpiusem Malfoyem. Domyślasz się pewnie czyim jest synem... Opowiedziałam mu o Tobie i Draconie. Dowiedziałam się od niego, że jego ojciec bardzo często wspominał mu o pięknej kobiecie, której oddał serce. Dzięki Scorpiusowi dowiedziałam się mnóstwo rzeczy o Draconie. Pewnie  dziwisz się czemu nie powiedziałam Ci tego wcześniej... Nie chciałam Cię ranić. Zbyt wiele już wycierpiałaś... Jednego jestem pewna mamo, że on nigdy nie przestał Cię kochać... Scorpius znalazł w jego gabinecie skrzętnie schowane zdjęcie, które przedstawiało młodą, szczęśliwą kobietę i równie szczęśliwego mężczyznę... Oboje złączeni w  namiętnym pocałunku i niewidzący świata poza sobą. To byłaś ty mamo i nie wypieraj z siebie tego uczucia, bo Ty nadal go kochasz... Muszę Ci w końcu to powiedzieć, choć nie jest to dla mnie łatwe. Draco ma żonę... Astoria Greengrass matka Scorpiusa, to inteligentna, ładna i charyzmatyczna kobieta, ale to nie zmienia faktu, że jest zimną i arystokratyczną s*ką, dla której najważniejsze są pieniądze i dobra pozycja w świecie czarodziejów. Gra wierną i kochającą żonę, ale nie raz zdradziła Dracona z dobrze sytuowanymi pracownikami Ministerstwa Magii... Taka piękna i inteligentna, a taka żałosna... Przyjaźń między mną, a Scorpiusem pogłębiała się i wkroczyła na nowy poziom. Jedna wspólna noc zmieniła wszystko... Po skończeniu Hogwartu mieliśmy wyjawić Draconowi kim tak naprawdę jestem. Nigdy nie dopuściłam, aby choć w minimalnym stopniu domyślił się, że mogę być Twoją córką. Uczucie jakie wywiązało się między mną, a Scorpiusem sprawiło, że stanęłam między młotem, a kowadłem. Po jednej stronie Ryan , a po drugiej Scorpius. Tym razem jednak, po zaciętej walce pełnej bólu zwyciężył rozum... Nie pytaj mnie dlaczego. Po prostu tak było najlepiej...
~ Charlotte
-Zrobię to dla ciebie Charlotte. Zawalczę o swoją miłość. Hermiona była już pewna, że w jej przypadku wygrało serce...
                            Koniec
Czy aby na pewno ojcem dzieci Charlotte jest Ryan ?